Zeszłam na dół do salonu i zaczęłam sprzątać bałagan w kuchni który wziął się nie wiem skąd.Nagle poczułam że ktoś mnie obejmuje od tyłu i całuje w szyję.Oczywiście to był Harry bo kto inny.Odwróciłam się i zaczęliśmy się całować.Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.To właśnie wtedy w wigilię przeżyłam swój pierwszy raz.Harry był bardzo czuły i delikatny.To byłą piękna noc.Na następny dzień obudziliśmy się o 10 wtuleni w siebie.Harry był bardzo szczęśliwy.Marzył o takiej nocy.
-Mój królewicz pewnie życzy sobie śniadanie.
- Nie twój królewicz życzy sobie zatrzymać cię tu jak najdłużej.
- Mam się bać?
- Nie mnie czemu?- powiedział z żartem po czym zaczął mnie łaskotać.
- Czy ty się mnie boisz?!
- Nie przestań! Harry przestań! Proszę cię przestań!
- A boisz się mnie?
- Ciebie coś ty .
- No to się jeszcze pośmiejesz.
- Przestań albo cię już nie pocałuje.
Przestał.Mój szantaż podziałał .Wzięłam dyskretnie poduszkę i uderzyłam nią w niego. Tak zaczęła się wojna na poduszki w której ja była królową. Pobawiliśmy się jak małe dzieci.Potem wstałam wzięłam prysznic i się ubrałam.Wyciągnęłam Harry'ego na podwórko do parku.
-Ale najpierw pójdziemy po chłopaków.
Jak powiedziałam tak zrobiliśmy.Razem z chłopakami poszliśmy do parku.Ja trzymałam się trochę bardziej z tyłu grupy.Gdy byliśmy w parku schowałam się za drzewko.Chłopaki po chwili się zorientowali że mnie nie ma.Zaczęli się rozglądać na wszystkie strony.Wtedy zaczęłam rzucać w nich śnieżkami nie wchodząc z ukrycia.Chłopaki nie wiedzieli o co chodzi i nigdzie mnie nie widzieli.Nagle ktoś mnie wziął na ręce.To był loczek.Szedł ze mną chwilę w jakimś kierunku ale nie wiedziałam gdzie.Zaczęłam się uwalniać( oczywiście to zabawa),a Hazza mnie wrzucił w zaspę.
OCZAMI NATHALI
Harry mnie tak uszczęśliwiał od tamtego wypadku zaczęło być między nami coraz lepiej już się nie kłóciliśmy.Bawiliśmy się jak małe dzieci.To wszystko dzięki niemu.To on sprawia że zapominam o całym świecie.Naprawdę nie wiem co bym zrobiła gdybym go straciła.
OCZAMI LOCZKA
Odkąd wyszedłem ze szpitala i nie było śladu po kłopotach zaczęłam się lepiej dogadywać z Natt.Bardzo ją kocham a od wigilii i nocy ( wczoraj) była bardzo wesoła.Nie jestem pewny co tak na nią wpłynęło.Ale cieszę się że się tak nie użala nad sobą.Kocham ją i zrobię wszystko ,żeby była szczęśliwa ,ale mam dziwne przeczucie, że to nie potrwa długo.
Kiedy wyszłam z tej zaspy wojna się uspokoiła.Obie strony zawarły rozejm. Poszliśmy potem do kawiarni się ogrzać.Zauważyłam że Liam się na mnie jakoś inaczej patrzy.Zaciekawiło mnie to.Postanowiłam że nie będę na to zwracać większej uwagi.Po ogrzewającej kawie w kawiarence poszliśmy wszyscy do swoich domów.Kiedy chłopaki poszli w innym kierunku powiedziałam:
- Czy ty też zauważyłeś że Liam się na mnie dziwnie jakoś patrzy.
-Przewidziało ci się kochanie.- powiedział przytulając mnie
-Może rzeczywiście masz rację.
- A mówiłem ci ze idziemy do nich na obiad?
-Nie nic mi Harry nie mówiłeś.
- A musiałem zapomnieć no to już wiesz.
- No dobrze- Powiedziałam nie protestując bo i tak to nie ma sensu.
Wiec obiad jedliśmy u chłopaków.Gdy skończyliśmy chłopaki prócz Liam'a poszli do pokoju na górę coś załatwić.Więc zaczęłam rozmowę:
- Liam nie chcę owijać w bawełnę.Widzę że coś jest nie tak powiesz mi o co chodzi?
- Nie mamy o czym rozmawiać.Nic się nie dzieje.
- Liam -usiadłam na kanapie koło niego- wiesz że mi i chłopakom możesz powiedzieć wszystko.
- Wiem i dziękuję wam za to że mogę wam ufać, ale naprawdę nic się nie dzieje.
-Słuchaj na prawdę myślisz że ci odpuszczę?
- No dobra no wiec...
Liam nie dokończył mówić bo ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz