piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 5

Nagle, poczułam że ktoś mnie łapie za rękę.Pociągnął z całej siły w ciemną uliczkę.Położył rękę na moich ustach tak abym nie mogła krzyczeć.Zaczęłam się szarpać.Poczułam jak drugą ręką gładzi moje udo i całuje po szyi. Próbowałam krzyczeć ale nie mogłam.Wtedy znieruchomiałam.Na skrzyżowaniu przy wejściu do uliczki zobaczyłem Hazze. On podbiegł do tego faceta( rozpoznałam po dotyku)i go odepchnął. Ja szybko odskoczyłam i zaczęłam biec jak najdalej od wszystkich ludzi.Widziałam tylko urywek jak Harry zaczął okładać go pięściami.Postanowiłam pobiec do domu.Chciałam być sama.Gdy dobiegłam z nerwów nie mogłam wsadzić kluczyka do zamka by otworzyć drzwi.Byłam roztrzęsiona nie wiedziałam co się dzieje.Cała się trzęsłam.

OCZAMI   HARREGO 

Zobaczyłem jak ON dobiera się do Natt . Strasznie się wkurzyłem.Podbiegłem do niego i go odsunąłem od niej. Spojrzałem w jego oczy. Zauważył że to ja i zobaczyłem lekkie przerażenie w jego oczach.Zacząłem go okładać pięściami. Nie mogłem się opanować. Przed oczami miałem to scenę.Zacząłem myśleć do czego on mugł doprowadzić gdym nie przyszedł i do czego już doszedł.Opanowałem się.Zadzwoniłem po chłopaków.
-Przyjedźcie na ul. Street dance 14 .
- Już jedziemy stary.
Przytrzymałem go aż przyjechali chłopaki. 
-On chciał skrzywdzić Nathali.Dokończcie robotę ja jadę no Natt. 
Pomyślałem że będzie chciała być sama więc pewnie pójdzie do siebie do domu.Pobiegłem tak jak najszybciej.Zobaczyłem jak się cała trzęsie pod drzwiami do domu.Podbiegłem do niej ona popatrzyła na mnie wielkimi oczami i odsunęła się lekko.Wziąłem od niej klucz i otworzyłem drzwi.Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na górę do pokoju. Popatrzyłem na nią i posmutniałem i wyszedłem bez słowa.


OCZAMI   NATHALI

Nagle przyszedł znów Harry.Wystraszyłam się go lekko i odsunęłam.Wziął ode mnie klucz i otworzył mi drzwi zaniósł na rękach na łóżko w  pokoju. Szarpałam się chciałam żeby żaden chłopak mnie nie dotykał.Siedziałam na łóżku w pozycji obronnej ( skulona w kłębek kołysząc się lekko) nie mogłam zasnąć.Udało mi się chyba koło 4 nad ranem.I budziłam się co pół godziny.

Rano obudził mnie Harry. 
- Jak ci się spało?
- Źle. - byłam dalej w szoku
- Czy mam iść do domu?- spytał rozumiejąc moje zachowanie
- Nie jeśli pójdziesz nigdy się nie oswoję z chłopakami i zawsze będę się już ich bała.Zostań proszę.- powiedziałam niepewnie
-Dobrze jeżeli chcesz.A chcesz coś wiedzieć?
- Nie .Chce spróbować o tym zapomnieć.
- To moja wina Natt.Gdym się z tobą nie pokłócił nie wydarzyłoby się nic!
- Nie.Kochanie to nie twoja wina.Nikt nie mógł niczego przewidzieć.I nie jest to twoja wina ani się nie gniewam na ciebie Harry.- odpowiadając trochę głośniej i pewniej 
  - Nie pocieszysz mnie.I wczoraj cię zrozumiałem do końca.Wiem jak to jest być zranionym lub czuć się winnym.Wiem jak to jest nie spać przez noc martwiąc się co będzie.Szkoda że musiało się tyle wydarzyć abym to zrozumiał.- powiedział z wyrzutami oskarżając samego siebie.
Do oczu napłynęły mu łzy.
Harry
Gdy to zobaczyłam od razu coś we mnie pękło.Wspomnienia i uczucia odżyły.Nie lubię widoku chłopaka który cierpi z mojego powodu.Coś mnie ruszyło.Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.Przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego tors.Tego uczucia mi brakowało.Tej świadomości że nie wszyscy są tacy.Że są ludzie któym mogę bezgranicznie ufać
.Był trochę zaskoczony tym co zrobiłam.
-Już dobrze kochanie.Nie płacz.Przytul mnie najmocniej jak potrafisz i nie wypuszczaj już nigdy.Nie obwiniaj się bo to nie twoja wina. A ja kocham cię i nigdy nie przestanę.- powiedział pełna wiary i nadziei że wszystko się ułoży.
- Ale ty prze zemnie cierpisz nie mogę na to pozwolić.
- A jeżeli ja chcę być przy tobie bez względu na wszystko.Nie patrząc na to ile razy będę płakać, niespać, krzyczeć,i mieć kłopoty. Tylko i wyłącznie dlatego że jesteś jedyny w swoim rodzaju  i cię kocham ponad życie?!
-Jesteś tego pewna ?- spytał będąc w szoku
- Jestem chyba że ty nie chcesz ze mną być.
-oczywiście że chcę.  
Zjedliśmy śniadanie wzięliśmy prysznic i wyszliśmy. Przytuliłam się mocno do Harry'ego.
-Nie martw się on ci już nie grozi.
- Jesteś pewien?- spytałam niepewnie
-Tak.- chciał mnie uspokoić po czym mnie pocałował.
Poszliśmy do jego i chłopaków domu.Drzwi otworzył nam Niall.Był bardzo zdziwiony ale i ucieszony ,że przyszłam i tuliłam się z Harrym. Weszliśmy do środka po czym powiedziałam ciche i nie wyraźne:
- Cześć
Wszyscy się na mnie popatrzyli i rzucili się do grupowego przytulania.Harry stał koło nas i patrzył na moją reakcję.Gdy skończyliśmy zauważyłam że mu się to nie podoba więc złapałam go za rękę i namiętnie pocałowałam.Przerwał nam telefon Hazzy. Wyszedł do swojego pokoju na górze .Gdy wrócił zapytałam:
-Kto dzwonił?
- Chcesz na pewno wiedzieć ?- spytał niepewny 
- Tak - odpowiedziałam stanowczo
Spojrzeli po sobie Harry, Zayn , Niall ,Louis i Liam. Wiedzieli wszyscy prócz mnie kto dzwonił.
Loczek podszedł do mnie ze zrezygnowaną miną. Widziałam że wiedział jak zareaguje.Podniosłam lekko stopę jakbym miała już się cofnąć a Harry powiedział:
To dzwonił ... 

1 komentarz: