S:Cześć Natt.
J:Hej.Co tam u ciebie słychać?
S:Możemy się spotkać?
J:A gdzie jesteś?
S:Wiem,że zadużo od ciebie wymagam,ale jestem w Gdańsku w kawiarni na ulicy Nadzieja19.
J:Za minutę jestem
S:Ok.Pa.
Ta kawiarnia znajdowała się naprzeciwko mojego od teraz mojego domu.Wzięłam torebkę i wyszłam.Gdy weszłam do kawiarni rozglądałam się za Susan.Siedziała tyłem do wejścia.Podeszłam do niej cicho i zakryłam oczy.Ona wstała i rzuciła mi się na szyję.
-Natt.
-Witaj siostro.Jak za dawnych lat,pamiętasz?
-Oczywiście,siadaj.
-Czemu zawdzięczam tą wizytę?
-To ty się tłumacz co tu robisz w tak szybkim czasie?
Moja mina przybrała powagi.
-Wyprowadziłam się.
-Czemu?
-Ktoś ukradł moje i Hazzy dokumenty i jesteśmy w niebezpieczeństwie.Mój nadopiekuńczy dupek powiedział,że lepiej jeżeli się wyprowadzę.-powiedziałam przez łzy.
-Spokojnie chodź się przejdziemy.
-No chodź.-uspokoiłam się.
-Gdzie mieszkasz?
-Nie daleko z chłopakiem.
-Oooo pochwal się.
-Chcesz?
-No oczywiście.
Susan napisała do niego SMS'a ,ale odpisał ,że nie może przyjść.Poszłyśmy do parku.Siedział tam chłopak na pagórku ze szkicownikiem i ołówkiem.Podeszłam do niego.Wydawał mi się znajomy.Gdy podeszłam oświeciło mnie.To był Dawid.To był ten kuzyn Harry'ego.Usiadłam koło niego.Chciałam zobaczyć jego reakcję.
-Masz talent-powiedziałam patrząc na jego rysunek.
-Nie z przyjaciółką,ale ona gdzieś poszła.
Patrzył cały czas w szkicownik.
-Masz chłopaka?
-Nie.
-Dziwne taka ładna dziewczyna,a sama?-powiedział patrząc przed siebie i gładząc końcem ołówka moje uda.Przekręciłam dwoma palcami jego głowę w moim kierunku.Patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
-Nie pamiętasz mnie?
-Nie,a powinienem?
-Myślę ,że tak.Znasz przecież Hazzę,twojego kuzyna.
-Skąd go znasz?
-To mój chłopak.Czy mogę ci zadać pytanie?
W jego oczach pojawił się strach.Nie wiedziałam czemu?Obawiał się Harry'ego ,czy może mojego pytania?
-Czemu niszczysz nam życie?Wiesz ,że dzięki tobie jestem tu,a nie w Londynie?
-To chyba dobrze.Będę cię miał na oku i kto wie może coś z tego wyniknie.-uderzyłam go w twarz,tak,że ją odwrócił.Zobaczył tam złą Susan ,która zmierzła w naszą stronę.Wzięła mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą.
-Co to miało być?
-Co?!
-Dlaczego bijesz mojego chłopaka.Najpierw do niego zarywasz,a później bijesz?Odgrywasz się za Hazzę?
-Nie... To jest jego kuzyn.Nie zarywam do niego.To przez niego się wyprowadziłam z Londynu.To on ukradł papiery i podpalił biuro ojca.
-Co ty gadasz?
-Nie wierzysz mi to pogadaj z Harrym.On ci wszystko wytłumaczy.Do zobaczenia.
Odwróciłam się i wychodziłam z parku.Dawid szedł w moim kierunku,lecz myślałam,że do Susan.Złapał mnie za dłoń.
-Słuchaj ja cię przepraszam za to biuro,to było niechcący,a te papiery to ...
-Zaciąłeś się?Czyli,że kłamiesz i wymyślasz wymówkę.Idź do Susan.Ona ci wierzy ,mi mimo,że się znamy od małego nie.Ciesz się,że Harry tobie nie rozwala życia.-powiedziałam i uciekłam.
OCZAMI SUSAN
Powiedziała mi ,że to przez Dawida się pokłóciła z Harrym,pokłóciła,czy wyprowadziła.Co za różnica.Nie wierzyłam w to.Odeszła,tak po prostu.Ale nie miałam zamiaru za nią iść.Zobaczyłam,że Dawid idzie w moim kierunku,lecz on zatrzymał Natt.Ich rozmowa była krótka i dla obojga nie przyjemna.Było to widać po ich minach.Dawid długo stał w miejscu i odprowadzał Nathali wzrokiem.Nie wiedziałam co o tym myśleć.Podeszłam do niego i zobaczyłam,że ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz