Kierowałam się do domu.Chciałam to zakończyć.Będąc pod willą usłyszałam wołanie.Odwróciłam się,a ta osoba złączyła nas w pocałunku.To był Harry.Poczułam jego zapach i tylko on tak całował.A poza tym to jego loczek zaplątał się między nasze twarze.
-Co ty tutaj robisz?
-Stoję przed tobą.
-Harry chyba musimy o sobie zapomnieć.
-Nie wygłupiaj się.Susan niech będzie szczęśliwa ze swoim idiotą,a ty ze swoim.
-Nie jesteś idiotą.Jesteś zaborczym i nadopiekuńczym głupkiem.-powiedziałam z uśmiechem.Nie potrafiłam wyrazić swojej radości,że tu jest.Tak strasznie go kocham.Teraz wiem ,że mój koszmar się spełnił.Zawsze się modliłam o to ,żebym nie pokochała tak mocno jak właśnie Hazzę.Nie udało mi się.Weszliśmy do domu.Usiedliśmy w salonie.
-Co zamierzasz?
-Natt rozpakowałaś się?
-Nie.
-To dobrze.Wracasz ze mną do Londynu?
-Tak.
-Ale jeszcze muszę coś załatwić.Możesz tu zaprosić Susan?Z Dawidem?
-Tak,ale ...
-To to zrób!
-Tak ,ale ...
-Kurwa nie kłóć się ze mną!
Zadzwoniłam do Susan.Przejęła moje zaproszenie.Po 5 minutach zadzwonił dzwonek.Harry poszedł odebrać.Wpuścił Susan do domu,lecz zatrzymał jej chłopaka.Wyszli na zewnątrz.Susan zaczęłam mi zadawać pytania skąd wziął się tu Harry?Po co przyjechał,a ja nie miałam zbytnio ochoty się z nią o tym dzielić więc odpowiadałam krótko i zwięźle.
OCZAMI HAZZY
Wpuściłem Susan do mieszkania,ale kuzyna wyprowadziłem na zewnątrz i wyszedłem.
-Co tu robisz?
-Nie widzisz Harry?Nie słuchałeś mojej matki kiedy mówiła,żebyś się przyłożył do nauki.No widzisz ,a powinieneś.
Przyparłem go do ściany.
-Słuchaj!Doskonale wiem ,że Susan jest twoją zabawką.Ale nie waż się jej ,ani mnie rozdzielić z Natt lub którąkolwiek zranić.Dla dziewczyn należy się szacunek.Powinieneś o tym pamiętać.
-Hola ,hola!Kuzynie!A Nathali to nie jest twoją zabawką?
-A żebyś wiedział,że nie!
-No więc była.Ciekawe co wpłynęło na to,że zacząłeś ją traktować inaczej.I aż jestem pełen podziwu ,że jeszcze jej nie zrobiłeś bachora.Przecież masz takie powodzenie u kobiet.To ja radzę tobie Hazz uważaj bo wiele się nie zmieniło.
Jeszcze mocniej go przyparłem do ściany.Czułem jak wszystko się we mnie gotuje.
-Gówno wiesz.Tak się składa,że wiele się zmieniło!Ale nie masz o tym pojęcia.Przecież zostawiłeś nas kiedy cię najbardziej potrzebowaliśmy.Nawet nie wiesz jak twoja matka cierpiała.Jesteś bez uczuć i taki pozostaniesz.
-Bo ty to jesteś lepszy?!Dalej tak traktujesz ludzi!Jakby byli przedmiotami.Nigdy się nie nauczysz,jak postępować i żyć.
-Pilnuj siebie dupku!
Puściłem go.Poszedłem do domu.
Do domu wszedł Harry.Ale nie było Dawida.
-Natt kochanie jedziemy?
-Ymmm no dobra.
-Harry?
-No co jest?
-...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz