Nagle usłyszałem dźwięk dzwonka od telefonu.Odebrałem.
H:Tak?
N:Hej miśku.
H:Natt?! Czy ty księżniczko nie masz nic do roboty tylko dzwonić i mnie straszyć?!
N:Ale kochanie... Oczywiście ,że nie mam.-powiedziała i się zaśmiała.
H:Poczekaj na mnie w sypialni.
N:Za późno.
Powiedziała i się rozłączyła.Właśnie przyszła do kuchni.Wziąłem ścierkę i zacząłem ją gonić po całym mieszkaniu.W końcu ją dopadłem i położyłem na sofie w salonie.Ręce jej skrzyżowałem na plecach i zacząłem bić po tyłku ścierką.Po chwili ją puściłem i cali rozbawieni poszliśmy zjeść śniadanie.Nasz śmiech przerwał mój telefon.Spojrzałem na wyświetlacz."Niall".Kurwa pomyślałem i poszedłem rozmawiać.
H:Co jest?
N:Nic a czemu miało by coś być?
H:Bo ty rano wpieprzasz śniadanie ,a nie dzwonisz do ludzi.
N:Ale ... No dobra masz rację.Chodzi o Dawida.
H:Jezu... co znowu?
N:No bo on zaczyna grozić naszym dziewczynom.
H:Poważnie?
N:Tak.
H:Dobra Niallerku załatwię to.
N:Dzięki Hazz.
H:A jak tam dzieci?
N:Na razie dobrze.Ale na razie.
H:Pozdrów Nicol i maluchy od nas.
N:Ok.Pa.
H.Pa.
Dawid mnie dobija.Nie chce mi się znów z nim kłócić ,ale trzeba coś z tym zrobić.Zszedłem do kuchni,ale nie było tam Natt.Zobaczyłem ją w drzwiach ,a rozmawiała z ... Kurwa.Normalnie chwili spokoju nie ma!
Gdy Harry poszedł rozmawiać bardzo mnie to zdziwiło,że wyszedł w końcu podobno nie mamy przed sobą żadnych tajemnic.Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi.Otworzyłam a w nich stał mój ojciec.Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
-Czego tu szukasz?!I jak mnie znalazłeś?
-To nie istotne.Możemy pogadać?
-A co jeśli ci powiem nie?
-Będę nalegał,a w końcu pożałujesz,że się nie zgodziłaś.
-Proszę cię.Nie bądź śmieszny.Jeszcze ci nie przeszło.Nie mamy o czym rozmawiać.Straciłam ojca w wieku 7 lat!A przeżywałam wystarczający horror w dzieciństwie.Tak nagle się obudziłeś?!I to tylko dlatego ,że przyszłam do twojego biura.Idź się utop!
-Nathali!-powiedział głębokim basem,gdy zamykałam mu drzwi przed nosem i zatrzymał je nogą.
-Czy jest coś dla pana niezrozumiałe?!-powiedział Harry podchodząc do mnie,a ja otworzyłam szerzej drzwi ,żeby mógł ten idiota zobaczyć loczka.W jego oczach pojawiło zmiesznie.
-Nie.Wszystko jasne cieniasie.Właśnie moja własna córka mnie wygania z waszego domu.
Harry'ego mięśnie się napięły.
-Jak mnie nazwałeś?!
-Harry proszę spokojnie.
-Dobra-mruknął-Masz szczęście,że Natt tu jest bo bym cię rozszarpał.I to nie jest już twoja córka.Pamiętaj geju,że kobiety się docenia,a ty wszystko spieprzyłeś.Wypie*dalaj z tond i więcej nie przychodź!
Posłusznie wykonał polecenie mojego obrońcy.Zamknęłam drzwi i wskoczyłam Hazzie na ręce.Zaczęliśmy się całować.Wtedy zadzwonił mój telefon.Niechętnie się od siebie oderwaliśmy,a loczek mruczał coś pod nosem.
J:Tak?
N:Hej Natt.
J:Nicol jak się czujesz?
N:A doskonale.Masz ochotę na spacer.
Spojrzałam na loczka z miną mówiącą "Przepraszam".
J:Pewnie,za 15 minut pod twoim domem.
N:Ok mała.
-Kochanie Nicol dzwoniła idziemy na spacer.-powiedziałam wbiegając po schodach do garderoby.Wybrałam ciuchy i wychodząc powiedziałam.
-Możesz zadzwonić po chłopaków czy coś.Tylko nie narozrabiajcie.
-Dzięki,że mam pozwolenie,zacna pani.
-Ależ oczywiście.
Powiedziałam i wyszłam.Na spacer poszłam z Nicol,Katy i Łucją.To bardzo fajne dziewczynki fakt ,że niemowlaki ,ale będą wspaniałymi i mądrymi ,a także silnymi dziewczynami po mamie ,a zabawne i żarłoczne oraz szczupłe po tacie.Na 100 %. Wróciłam popołudniu.Weszłam do salonu i krzyknęłam
-Hej misiu!
Ale zobaczyłam Harry'ego załamanego siedzącego w fotelu.W rękach trzymał kamień ,a na nim było napisane :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz