piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 52

W rękach trzymał kamień a na nim było napisane:
"Pożałujecie!Ty i twoja dziunia już nie żyjecie!"
Harry nie chciał ,żebym go przeczytała ,ale za późno się skapnął ,że przyszłam i za późno go schował.
-Nie martw się nie musisz mnie okłamywać bo widziałam napis!
-Natt to nie tak ...-zaczął się tłumaczyć.
-Harry słyszę te słowa już czwarty raz i za każdym razem jest tak jak myślę!Więc przestań mi wciskać kit!Nie jestem ułomna!
-Wiem to ,ale kochanie...
-Przestań!Raczysz mi wyjaśnić zaistniałą sytuację ,czy nie?!!
-NO ... Bo chodzi i to,że ... 
-Nie zmyślaj tylko powiedz prawdę Harry,albo z nami koniec!Mam już dość twoich kłamst!
-Nie okłamuję cię!Kochanie proszę uspokójmy się...
-Jak tak możesz?!Jesteś okropny.Nie chcę cię znać,nie chcę spędzać ani sekundy dłużej w twoim otoczeniu.
-Nathali...- powiedział chcą mnie powstrzymać,a w oczach miał łzy.Znowu...
-Zostaw mnie!Jesteś taki jak oni!Jesteś kiedy masz z tego korzyści!No pewnie bo ja nie mam uczuć!Bo mnie można zranić!Miałeś się zmienić... Obiecałeś !-po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.Pobiegłam do pokoju.Trzasnęłam drzwiami i zamknęłam je na klucz.Zsunęłam się po nich na podłogę.Łzy płynęły mi coraz większymi strumieniami.Nagle Harry zaczął pukać do drzwi.
-Przepraszam.Otwórz... 
-Wypchaj się!Nie chcę żyć całe życie w kłamstwie!Gówno mnie interesuje twoje fałszywe przepraszam!
-Ale Natt ...
-Odejdź!
Wykonał moje polecenie chyba zrozumiał,że nic z tego nie będzie.Miałam go dość.Wcześniej łatwiej mi się mówiło "Kocham Hazzę",a teraz przychodzi to z taką trudnością.Nie wiem co myśleć.Chyba to ten moment kiedy serce mówi "tak",a rozum "nie". To takie wkurwiające .Wzięłam torebkę i otworzyłam drzwi od pokoju.Wyszłam i zeszłam do salonu.Harry siedział w kuchni i pił nerwowo wodę ,a łzy spływały po jego twarzy.Gdy zeszłam na dół upuścił szklankę z wodą.Nie pewnie podszedł do mnie ,a w połowie drogi się cofnął o krok i zatrzymał.Patrzył na mnie wzrokiem pełnym złości i bólu ,ale nie na mnie tylko na siebie.
-Kochanie-powiedział cicho,prawie nie słyszalnie.
-Jutro wrócę po swoje rzeczy.Trzymaj się Hazz i skończ użalać się nad sobą,bo nie jesteś sam na świcie ,a doskonale wiesz ,że nie tylko ty cierpisz.
I wyszłam poszłam najpierw do parku.Usiadłam na pagórku i patrzyłam na gwieździste niebo.Bardzo lubiłam marzyć i podziwiać przyrodę.A szczególnie podoba mi się niebo nocą lub pełnia.Podeszłam do fontanny ,która stała nawet blisko mnie.Wyciągnęłam grosza i pomyślałam życzenie.Nie wierze zbytnio w te zabobony.Wrzuciłam pieniążek do wody,a w tym momencie nade mną przeleciała spadająca gwiazda.Zaczęłam się zastanawiać dokąd one wędrują?Co się z nimi dzieje?I czy na niebie jest moje gwiazda,czy może dzielę z kimś gwiazdę?Po prostu jak to jest?Po chwili postanowiłam iść do motelu wynająć pokój na noc,a jutro poszukać jakiegoś mieszkanka małego.Jak postanowiłam tak zrobiłam.Doszłam do motelu ,który nie znajdował się na jakiejś bezpiecznej ulicy,a przynajmniej tak mi się wydawało.Miałam cichą nadzieję,że dojdę bez żadnego problemu i właśnie wtedy ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz